niedziela, 13 marca 2011

Urazy doznane podczas wypadków drogowych

Odkąd człowiek przesiadł się z konia do samochodu, stały się nasze "cztery kółka" narzędziem niezliczonej liczby zabójstw. Truizmem było by wspominać ile osób rocznie ginie w wypadkach i w wyniku urazów w nich powstałych. Ilość bliźnich których ludzie zabijają za pomocą pojazdów mechanicznych jest porównywalna z ilością ofiar obu wojen światowych.
Na nic nie zdają się apele trzeźwość za kierownicą, o dostosowanie prędkości i uwagę na drogach. Trzeba przyznać, że niefrasobliwość pieszych też dokłada do statystyk spore wartości. Jak podają źródła KSP w 2007 roku zaistniało 49.536 wypadków drogowych, w których zginęły 5.583 osoby, a 63.224 zostało rannych.


 
Kiedy już (czego nikomu absolutnie nie życzę) dojdzie do wypadku komunikacyjnego w wyniku którego lądujemy na sali sądowej, organ procesowy może powołać biegłego aby przedstawił swoją ekspertyzę. Najczęściej odnosi się ona do:
  • zagadnień medycyny sądowej - lekarz wydaje ją po przeprowadzeniu sekcji zwłok lub oględzin ciała ofiar wypadku;
  • metalograficznej lub /i mechanoskopijnej - badania całej masy śladów które powstają na samochodzie w chwili wypadku, lub też niewielkiej ilości śladów zostawionej przez pojazd uciekający z miejsca wypadku;
  • rekonstrukcji przebiegu wypadku.
Szalejący kierowca
Lekarze medycyny sądowej wypadki samochodowe bez udziału pieszych dzielą bardzo ogólnie na cztery podstawowe rodzaje:
  1. zderzenia czołowe
  2. zderzenia boczne
  3. wypadki z przewracaniem samochodu
  4. uderzenia od tyłu
Zderzenia czołowe
Kiedy dwa obiekty (samochody lub samochód i nieruchoma przeszkoda) zderzają się ze sobą pomimo zatrzymania już pojazdu obecne w nim osoby kontynuują ruch do przodu. Jeśli kierowca nie ma przypiętych pasów, uderzyć może klatką piersiową o kierownice, głową o szybę, a kolanami o deskę rozdzielczą. Jeśli ma zapięte pasy - kolana uderzają o deskę rozdzielczą, natomiast głowa jest doginana do przodu. Pasy zmniejszają ryzyko śmierci pasażera siedzącego z przodu do około 45%.
Typowym śladem uderzenia o szybę są pionowe otarcia naskórka oraz rany cięte twarzy, nosa, czoła. Szyba ma to do siebie, że wykonana jest w taki sposób, by w chwili uderzenia wypaść z ramy i spowodować jak najmniejsze obrażenia. Szkło hartowane w niej stosowane rozpada się tak, aby zapobiec powstaniu poważnych raz ciętych. Rany widoczne wówczas u kierowcy najczęściej usytuowane są na lewej części twarzy i lewej ręce (u pasażerów analogicznie na prawej). Jednak jeśli uderzymy o górne ograniczenia szyby, to może dojść nawet do złamania podstawy czaszki oraz kręgów szyjnych. Charakterystyczne dla osób kierujących pojazdem są obrażenia w okolicach kciuka.
Klatka piersiowa (w zależności od tego czy jesteśmy pasażerem, czy kierowcą) uderza o kierownicę lub deskę rozdzielczą. Czasem można zobaczyć nawet dość dokładne odwzorowanie tych miejsc w podbiegnięciach krwawych. Typowe obrażenia po takim uderzeniu to:
  • poprzeczne złamanie mostka,
  • złamanie żeber i przebicie płuc,
  • pęknięcie serca (a także zaburzenia jego rytmu),
  • rozerwanie wątroby i śledziony,
  • oraz przerwanie ciągłości aorty (podczas sekcji widoczne są w błonie wewnętrznej niewielkie poziome pęknięcia).

Rys. - "Mechanizm powstawania obrażeń u kierowcy podczas zderzenia czołowego." Źródło: "Medycyna sądowa" pod redakcją Andrzeja Jaklińskiego


W wyniku uderzenia kolanami o deskę rozdzielczą dojść może do złamań kości udowej i pęknięcia rzepki. Także do złamania szyjki kości udowej i zwichnięcia w stawie biodrowym.


Rys. - "Mechanizm powstawania urazów kręgosłupa przy nagłej zmianie prędkości." Źródło: "Medycyna sądowa dla prawników" Tadeusz Marcinkowski



Innym źródłem obrażeń stają się pasy bezpieczeństwa i poduszki powietrzne. Pasy biodrowe mogą nawet powodować rozerwanie jelit. Poduszki powietrzne mogą być niebezpieczne szczególnie dla dzieci do lat 13 - tu i kobiet o drobnej budowie ciała. Spowodować mogą nawet złamanie kręgosłupa w odcinku szyjnym, obrażenia jamy brzusznej i klatki piersiowej oraz złamanie podstawy czaszki.


Rys. - "Mechanizm powstawania obrażeń u pasażera (bez pasów i w pasach) podczas zderzenia czołowego." Źródło: "Medycyna sądowa" pod redakcją Andrzeja Jaklińskiego



W zderzeniach bocznych, w których dochodzi do uderzenia od strony kierowcy, głowa tegoż może przebić boczną szybę i uderzyć w drugi pojazd. W takiego typu kolizjach korzyści ze stosowania pasów i poduszek powietrznych są nikłe. Oprócz wyżej wymienionych skutków zderzenia, może dojść także do pęknięcia lewej nerki. W tego typu wypadkach częściej ofiary śmiertelne znajdują się w samochodach uderzanych niż uderzających - tam chroni je dodatkowo silnik.

Jeśli samochód w trakcie wypadku przewraca się, to naprawdę przydadzą się nam wówczas zapięte pasy. Przytrzymają nas w jednym miejscu (nie będziemy obijać się po samochodzie jak kukiełka) oraz zapobiegną wypadnięciu z pojazdu.
Największe szanse przeżycia wypadku mamy wówczas, gdy drugi uczestnik brutalnie mówiąc "przywalił" w nas od tyłu. Broni nas wówczas bagażnik i tylne siedzenia (o ile właśnie na nim nie siedzimy). Przy takim rodzaju zderzenia pasażerowie poruszają się ku tyłowi pojazdu i mogą wypaść przez tylne okno.

Rys. - "Mechanizm powstawania obrażeń podczas najechania od tyłu. A - fotel bez zagłówka, B - fotel z zagłówkiem" Źródło: "Medycyna sądowa" pod redakcją Andrzeja Jaklińskiego



Dość powszechną wesołość wśród policjantów wywołują filmy, w których (najczęściej hollywoodzcy) reżyserzy raczą nas bez przerwy widokiem zapalających się samochodów zaraz po wywrotce. Tak naprawdę zapalnie się samochodu podczas wypadku drogowego zdarza się niezmiernie rzadko.

Niestety inne powszechne przekonanie, iż motocykliści są z marszu "dawcami narządów" ma głębokie podstawy.

Motocyklisty nie chroni karoseria pojazdu i zostaje on w czasie zdarzenia wyrzucony na zewnątrz. Uderza wówczas o ziemię lub o inne przeszkody, nabawiając się rozległych urazów głowy i szyi. Jeśli mamy na głowie kask motocyklowy, może on dać ochronę przy małych prędkościach. Specjaliści twierdzą, że przy szybkiej jeździe, działanie kasku ogranicza się do tego, iż zatrzymuje naszą tkanek mózgową w środku i nie "wala" się ona po jezdni. Pamiętajmy że wszelakie rodzaju kaski spełniają swoje zadanie wtedy gdy stopniowo łamią się przy urazie (powodując wydłużenie czasu wytracania prędkości i zmniejszenie obrażeń) a nie wtedy gdy nie można ich rozbić młotem kowalskim.

Groźne są też tzw. "pułapki na motocyklistów" tzn. wszelakie rozwieszone wzdłuż lub w poprzek jezdni druty i linki. Powodują one odcięcie głowy lub kończyn.

Oprócz okolic głowy obrażenia pojawiają się także na powierzchni rąk oraz kończynach dolnych - w tym charakterystyczne złamanie rzepki kolanowej.
To tyle na temat kierowców - zajmijmy się teraz pieszymi.




Najczęściej piesi popełniają na drogach kilka podstawowych błędów, takich jak:

1. przechodzenie w miejscu niedozwolonym i przy ograniczonej widoczności,
2. wtargnięcie na jezdnię przed nadjeżdżający pojazd i zza stojącej przeszkody, w tym również na przejście dla pieszych,
3. zła ocena odległości i prędkości pojazdu z uwzględnieniem dobrych i złych warunków atmosferyczno - drogowych,
4. przechodzenie na czerwonym świetle i przebieganie przez jezdnię,
5. wsiadanie i wysiadanie z pojazdu od strony jezdni.

Obrażenia jakich doznają piesi w wypadku mogą być dwojakiego rodzaju:

* Pierwotne - powstałe w wyniku bezpośredniej styczności pieszego z pojazdem
* Wtórne - kiedy odrzucona ofiara uderza o jednie, pojazd, inne przeszkody, bądź zostaje przejechana.

Na to czy przeżyjemy zderzenia z pędzącym na nas samochodem mają wpływ głównie cztery czynniki (niestety nie mamy na nich wpływu). Są to:

1. Nasz wiek (dziecko czy dorosły),
2. Prędkość pojazdu,
3. Budowa samochodu,
4. Reakcji hamowania.

Decydująca jest tu oczywiście prędkość samochodu. Od niej bowiem zależy czy nabędziemy:

* Złamania kręgosłupa (zawsze gdy samochód jedzie więcej niż 68 km/h),
* Rozerwania aorty piersiowej (zawsze pow. 85 km/h),
* Ran dartych w okolicach pachwin (zawsze pow. 95km/h),
* No i czy zostaniemy rozkawałkowani (duża szansa gdy samochód jedzie pow. 98 k/h).



Rys. - "Mechanizm powstawania złamania zderzakowego i (obok) widok złamanej kości." Źródło: "Medycyna sądowa" pod redakcją Andrzeja Jaklińskiego



Jeśli samochód jedzie bardzo szybko (około 100 - 125 km/h) nie hamuje, lub zaczyna hamować późno, możemy zostać podrzuceni i przelecieć nad dachem samochodu. Wówczas grozi nam amputacja kończyn, rozległe obrażenia ciała i charakterystyczne rozstępy urazowe w okolicach pachwin (spowodowane gwałtownym rozciągnięciem skóry). Jeśli prędkość była mniejsza, to uderzymy o przednią szybę i spadniemy na asfalt. Wówczas na samochodzie powstają charakterystyczne ślady powypadkowe (z udziałem pieszego): wgnieciony zderzak, wgnieciona przednia cześć maski i stłuczona szyba.

Jeśli samochód przed zderzeniem ostro hamuje, mamy szansę iż odrzuci nas do przodu. Jak by sprawa nie wyglądała - najczęstszym miejscem "pierwszego kontaktu" z pieszym jest w samochodzie zderzak. Podczas wypadku dostajemy nim zazwyczaj "w nogi". Powstają wówczas również bardzo charakterystyczne tzw. "złamania zderzakowe" (podudzia lub uda). Czasem obrażenia nie są widoczne gołym okiem, dopiero po nacięciu miejsc można znaleźć rozległe podbiegnięcia krwawe śródmięśniowe. Innym charakterystycznym śladem będą odbite nawierzchnie opon na skórze przejechanego.

Kiedy dochodzi do podrzucenia pieszego przez samochód, może się zdarzyć odarcie z odzieży. Ofiary wypadku znajduje się wówczas nawet w samej bieliźnie. Wygląda to czasem, jakby biegały przed wypadkiem skąpo ubrane po ulicy, choć tak absolutnie nie jest.

Rys. - "Porównanie skutków uderzenia pieszego przez jadący samochód ze skutkami upadku z wysokości" - źródło: na podst. "Medycyny sądowej dla prawników" T. Marcinkowskiego.

1 komentarz:

  1. Kiedyś zostałam dość mocno potrącona przez samochód w dodatku została uznana winna tego wypadku! Dzięki kancelarii: https://wieksze-odszkodowanie.pl udało mi się udowodnić, że jestem nie winna, a nawet dostałam całkiem wysokie odszkodowanie. Z racji tego, że sprawa toczyła się w sądzie, musiałam na to czekać 2 lata, ale opłacało się.

    OdpowiedzUsuń